Przejdź do głównej zawartości

Dwie strony medalu ministra Andruszkiewicza

Nominacja posła Andruszkiewicza na sekretarza stanu w ministerstwie cyfryzacji jakoś mnie nawet szczególnie nie zaskoczyła, zważywszy na postawę rzeczonego jegomościa. Od wielu miesięcy poseł Andruszkiewicz ujadał niczym pisowski kundelek, powtarzając ciągle te same oklepane frazesy o tym, że nie można dopuścić PO i Tuska do rządowego koryta, bo te świnki już się nażarły. Fakt, pożarły sobie zdrowo przez te 8 lat, a część z nich umoczyła swoje ryjki w publicznych pieniądzach nawet znacznie wcześniej.

Antyplatformerskie ujadanie Andruszkiewicza podobało się i podoba części środowisk tzw. młodzieży narodowej, dla której stał się on pewnego rodzaju guru. Ponieważ dla PiSu ciągle bardzo istotnym zagrożeniem są narodowcy, możliwości oddziaływania na te środowiska posła z Podlasia, postanowił wykorzystać sam Naczelnik z Żoliborza, obiecując mu za wierną służbę w kanalizowaniu młodzieży narodowej intratne apanaże.
Przypomnieć warto, że Andruszkiewicz w istotny sposób przyczynił się do rozkładu Stowarzyszenia Endecja, które w szczytowym momencie skupiało ponad 2500 członków o bardzo dużym potencjale. Poseł jest też znienawidzony przez środowiska narodowe w okręgu wyborczym, z którego otrzymał mandat. Pyszałkowatość, cynizm, zadufanie, pisanie pozytywnych komentarzy o samym sobie pod własnymi postami, to główne zarzuty jakie padają pod adresem Andruszkiewicza w sieci. Słowem: zarówno ja, jak i wiele innych osób ma mu sporo do zarzucenia, jako rzekomemu reprezentantowi linii endeckiej. Wszystko wszystkim, ale obok mojego krytycyzmu nie mogę być też jednak obojętny na ataki na Andruszkiewicza za jego rzekomy brak kompetencji do sprawowania funkcji sekretarza w ministerstwie, neonazistowskie poglądy, czy agenturalność na rzecz Rosji.
Dziwnym zbiegiem okoliczności, ilekroć ktoś utożsamiający się z poglądami narodowymi, obejmuje stosunkowo wysokie stanowisko państwowe, od razu rozpoczyna się na niego nagonka. Dotychczas w podobnych sytuacjach uderzenie w ramach walki informacyjnej obejmowało dwa kierunki: rzeczony brak kompetencj i neonazistowskie konotacje, bo przecież jak narodowiec, to na pewno neonazista, w najlepszym razie faszysta. 
Podobnie jak niemieckie media w Polsce, PO atakuje Andruszkiewicza za brak kompetencji, pytam więc posłów PO jakie to kompetencje posiadała poseł Mucha żeby zostać ministrem sportu? Jakie kompetencje posiadał poseł Klich z wykształcenia filozof, żeby zostać ministrem obrony narodowej?Podobnych karier politycznych do tej Andruszkiewicza było w naszej polityce dziesiątki. W sukurs Platformersom idą środowiska żydowskie nazywające Andruszkiewicza neonazistą tylko dlatego, że utożsamia się z ruchem narodowym. To niedopuszczalna ingerencja w funkcjonowanie polskiego państwa, która niestety, znając życie, nie spotka się z ostrą kontrą naszych władz, bo wiadomo: jest nacja predystynowana do decydowania o wszystkim i wszędzie.
Tym razem posunięto się jednak krok dalej, bo rzekomy brak kompetencji i neonazizm to za mało. Sugeruje się więc jeszcze, że Andruszkiewicz to rosyjski agent. PO donosi na Andruszkiewicza do ABWu, a podstawą oskarżenia ma być raport jakiejś węgierskiej organizacji pozarządowej, pewnie o sorosowej proweniencji, która umieściła Andruszkiewicza na liście kilkunastu polskich agentów rosyjskich w Polsce. To ciekawe, ponieważ ta informacja pojawiła się w przestrzeni medialnej wiele miesięcy temu, czemu więc wtedy PO nie uznało za stosowne interweniować i donieść na Andruszkiewicza do służb bezpieczeństwa?
Mamy więc nowy rozdział w rugowaniu ludzi utożsamiających się z poglądami narodowymi z przestrzeni publicznej. Rozdział, w którym instrumentem walki nie są już tylko stereotypy nieuka i nazisty ale również dochodzi nowy stereotyp ruskiego agenta. Z drugiej strony chce mi się powiedzieć, po raz kolejny, że kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie. PiS w swojej retoryce stawiał na łowców rosyjskich agentów wpływu, ruskich szpiegów i internetowych rosyjskich trolli, więc teraz będzie zbierał cięgi z wykorzystaniem metod, które sam wykreował, jako element walki politycznej. Natomiast PO, niepotrafiące znaleźć sposobu na wyjście z politycznego dołka, ima się jak widać wszelkich metod, wychodząc z założenia, że skoro im przypisuje się proniemieckie konotacje, to czemu nie oskarżyć PiS o prorosyjskośćProsty lud wszystko przecież łyknie, bo daleki jest od logicznego myślenia.

tekst opublikowano na Prawy.pl 04.01.2019

Komentarze