Żebractwo: pomagamy, czy szkodzimy?

Jednym z istotniejszych problemów  współczesnego świata w obszarze problematyki społecznej, wzbudzających największe kontrowersje, jest kwestia żebractwa. Międzynarodowa Organizacja Pracy  żebractwo definiuje  w sposób następujący: „to szerokie spektrum zjawisk polegających na proszeniu obcych osób o pieniądze uzasadniając to biedą, potrzebami zdrowotnymi lub wynikającymi z wyznawanej religii".

Kiedy mówimy już o żebractwie


Formą żebractwa jest też próba sprzedażny drobnych przedmiotów, za kwoty nie mające wiele wspólnego z ich rzeczywistą wartością. Niektórzy specjaliści tematu uważają, że jako formę żebractwa należy też potraktować niektóre drobne usługi np. pomoc w znalezieniu miejsca parkingowego tak popularna w Polsce, występy uliczne o charakterze artystycznym, czy mycie szyb.

Istotnym elementem składowym procederu jest  żebractwo wśród dzieci. Warto sobie uzmysłowić, że jeżeli żebrzącemu dorosłemu towarzyszy dziecko, które nie żebrze to, ze względu na fakt, iż jest ono elementem mającym wzbudzić litość i tak jest traktowane takie działanie jako żebractwo dzieci. Prawnicy opisują zjawisko z wykorzystaniem jeszcze innej wykładni, opisując je następująco: Jest ono określane jako działanie mające na celu doprowadzenie do dobrowolnego transferu środków od ofiarodawców do osób tę żebraczą działalność prowadzących, przy czym chodzi tu o stan względnie trwałego i rozciągniętego w czasie proszenia o wsparcie, a więc jako styl życia, którego to kryterium nie spełnia jednorazowa prośba o jałmużnę, podyktowana chwilowym brakiem środków finansowych.

Żebractwo postrzegane  jest jako przejaw patologii społecznej związanej z najuboższą i zmarginalizowaną grupą społeczną, której członkowie zajmują się wypraszaniem jałmużny w sposób wyżej wymieniony.  Przyczyny powstawania  zjawiska są złożone i zauważa się, że są  to czynniki niezależne i zależne od ludzi , którzy zajmują się aktywnie tym procederem.

Gangi żebracze i metody ich działania

Dzieci są najbardziej pokrzywdzoną grupą biorącą udział w procederze, ponieważ w przeciwieństwie do dorosłych, najczęściej biorą udział w procederze wbrew swojej woli. Przymuszane, okaleczane, bite, głodzone a bywa i tak, że te najmłodsze są faszerowane również lekami czy narkotykami, aby swoim zachowaniem nie utrudniały żebractwa dorosłym. Znane są przykłady gangów cygańskich z Rumunii, które  wywożą dzieci do państw Europy Zachodniej dla żebraczej działalności. Dzięki żebractwu dziesiątek takich dzieci rodzą się fortuny hersztów tego interesu, którzy w Rumunii żyją dostatnio, posiadając rozległe wille i drogie samochody, a wszystko to z pieniędzy wyżebranych przez dzieci.


Dzieci zmuszane są do żebrania w skrajnie trudnych warunkach pogodowych, zarówno przy bardzo wysokich jak i bardzo niskich temperaturach. Dla spotęgowania efektu potrzeby pomocy ubierane są zimą w niewystarczające odzienie wierzchnie.
Mechanizmy przymusu, którymi posługują się sprawcy handlu ludźmi to m.in. zabieranie ofiarom dokumentów oraz odbieranie rodzicom dzieci, a następnie przekazywanie ich innym dorosłym, także zmuszanym do żebrania.

Wspierasz żebrzące dziecko, czy gang?


No właśnie i tu pojawia się dylemat kiedy, komu i czy w ogóle powinno się przekazywać żebrzącym pieniądze. Bo przecież chrześcijańską powinnością powinno być niesienie pomocy bliźnim w potrzebie, ale czy w XXI wieku w Polsce rzeczywiście są jeszcze ludzie, którzy potrzebują jałmużny na przeżycie żeby nie umrzeć śmiercią głodową? Z pewnością nie.

Owszem, mamy w Polsce setki tysięcy ludzi żyjących poniżej minimum socjalnego, ale mamy też całą masę instytucji i organizacji niosących pomoc najbiedniejszym, w tym Banki Żywności czy Caritas. W wypadku zbiórek środków na najdroższe operacje czy leki mamy wyspecjalizowane organizacje pozarządowe, niosące pomoc i wsparcie w tym zakresie.

Nie powinien więc nikogo dziwić apel chociażby Biura Rzecznika Praw Dziecka , które nawołuje do nie przekazywania pieniędzy żebrzącym dzieciom, ponieważ jest to jedynie forma podtrzymywania patologicznego procederu, w efekcie którego cierpią tylko dzieci, a pieniądze trafiają do bezwzględnych bandytów, pomnażających w ten sposób swoje fortuny.

Podobnie zresztą rzecz się ma z dorosłymi, z których większość trudni się żebractwem nie z powodu głodu lecz z powodu potrzeby pozyskania środków na alkohol czy narkotyki. Paradoksalnie więc, chcąc zrobić dobry uczynek, przekazując osobom żebrzącym pieniądze, tak naprawdę pogłębiamy u nich problem choroby alkoholowej czy narkomanii, narażając na utratę zdrowia a nawet życia.

Dzienny dochód żebraka to od kilkunastu do kilkudziesięciu złotych w największych miastach, takich jak Warszawa nawet kilkaset. W Europie Zachodniej jest to kwota nawet 500 euro dziennie. Dobrym testem sprawdzenia tego, czy rzeczywiście ktoś prosi o pieniądze bo jest głodny jest zabranie go do najbliższego sklepu i zaproponowanie kupna bułki. Bardzo często taka próba kończy się odmową przyjęcia pomocy w tej formie, a nam pozwala z czystym sumieniem stwierdzić, że byliśmy gotowi pomóc komuś rzeczywiście jej potrzebującemu.

Zarabianie na chorych


Pokrewnym procederem budzącym duże wątpliwości moralne jest również zbieranie pieniędzy na ulicach na rzecz osób niepełnosprawnych czy chorych na rzadkie zespoły chorobowe, których leczenie jest wyjątkowo drogie. Rzekomi uliczni wolontariusze pomijają zazwyczaj skrzętnie fakt, iż tylko niewielki procent zebranych przez nich środków trafia na rzecz osób potrzebujących, natomiast lwia część zebranych pieniędzy trafia do ich kieszeni. Mimo, że oczywiście cały proceder jest legalny bo tych tzw. wolontariuszy kierują na ulice fundacje i stowarzyszenia, które zgadzają się na taki podział zebranych pieniędzy, uważając że lepsza taka kwota niż żadna, to jednak osoby przekazujące środki zwykle nie maja świadomości, że przekazane przez nich np. 10 zł na rzecz chorego dziecka, w rzeczywistości do samego chorego trafia 2 zł, a 8 zł na konto tego, kto te pieniądze zbierał.


Podsumowując, warto się czasem zastanowić czy nasza empatia i chęć niesienia pomocy potrzebującym, nie jest formą bogacenia gangów kosztem krzywdy dzieci, czy pogłębiania wśród proszących o wsparcie ich uzależnienia od alkoholu czy narkotyków. Wspierajmy raczej organizacje i instytucje, które dają gwarancje, że przekazywane środki finansowe, jedzenie czy ubrania trafią do właściwych osób.

Arkadiusz Miksa

Komentarze